Forum SK Cavallo - Stajnia Pauli Strona Główna SK Cavallo - Stajnia Pauli
SK Cavallo - Stajnia Pauli
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

*Lordanos, ogier (ujeżdżenie)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SK Cavallo - Stajnia Pauli Strona Główna -> Andaluzy, lipicany, lusitano, fryzy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paula
Administrator



Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 11:42, 24 Sie 2006    Temat postu: *Lordanos, ogier (ujeżdżenie)


[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Imię: *Lordanos
Ksywa: Lordik, Danek
Znaczenie imienia: brak
Rasa: lusitano
Matka: [link widoczny dla zalogowanych] [prv]
Ojciec: [link widoczny dla zalogowanych] [prv]
Bonitacja: 86 pkt
Licencja: posiada
Rodowód: posiada
Paszport: posiada
Wiek: 11 lat
Wysokość w kłębie: 163 cm
Płeć: ogier
Maść: siwa
Odmiany: brak
Pochodzenie: Portugalia
Ulubiony przysmak: suchy chleb
Lubi: kiedy wokół niego dużo się dzieje
Nie lubi: ciszy
Boi się: bata
Stan zdrowia: db
Kondycja: db
Kontuzje i przebyte choroby: brak
Szczepiony: tak (tężec, grypa, equine herpes virus, wścieklizna)
Odrobaczony: tak (pasożyty wewnętrzne i zewnętrzne)
Werkowany: tak
Kuty: na przody
Tarnikowane zęby: tak
Preferencje: ujeżdżenie (C-CS), hodowla

Opis:
Lordiś urodził się w Portugalii, w jednej z najznakomitszych hodowli koni luzytańskich. I tak jak większość wyhodowanych tam koni został ujeżdżany w kierunku wyższej szkoły jazdy. Po znakomitych rodzicach - pięknych, świetnie się ruszających, po których Lordanos odziedziczył obie te cechy. Młody Lordiś był koniem nadpobudliwym ale chętnie pracującym pod siodłem. Starano się zapewnić mu jak najwięcej ruchu - dużo lonży, treningów i wypadów na padok. Jednak z tych ostatnich dość szybko zrezygnowany, gdyż Lordanos różnymi sposobami uciekał z padoku - najczęściej biorąc ogrodzenie na klatę. Ograniczono mu więc takie eskapady, a zamieniono to na wypuszczanie na bieganie na halę. W wieku lat sześciu Lordanos brał udział już nawet w Apassionacie, kilkatronie na pokazach kadryla, a w końcu pojawił się i na czworoboku. W wieku siedmiu lat został sprzedany do znakomitego jeźdźca, który uwierzył w konia i zaczął z nim startować. To właśnie ze swoim nowym właścicielem wystartował w Mistrzostwach Portugalii w ujeżdżeniu i zajął trzecie miejsce. Jego właściciel nie wiedział jednak o zamiłowaniu do ucieczek z padokow Lordanosa. Kiedyś w lecie pozostawił konia na cały dzień na pastwisku. Lordanosowi jak zwykle coś odbiło i chcąc zwiać wziął płot na klatę. Choć płot był dość mocny Lordikowi udało się go rozwalić ale zapłacił za to dość dużą raną na piersi (do dziś ma szramę). Jego właściciel był załamany i chciał oddać konia w dobre ręce - za bardzo przeżywał koński wypadek. Tak właśnie Lordanos trafił do nas.
Lordanos to ogierek bardzo charyzmatyczny i kontaktowy. Z wszystkimi się przyjaźni. Jest koniem niezwykle odważnym i niepłochliwym. My również mieliśmy z nim wielkie problemy jeśli chodzi o padok. Jednak sukcesywnie zaczęliśmy przyzwyczajać go, a on przestał próbować zwiewać. Praca z nim to istna przyjemność. Choć ma dość krótką szyję i nie jest mu najłatwiej się ustawić, to jednak kiedy się rozluźni jest świetny. Ma dość ładne chody. Stęp jest najkrótszy, troszkę w nim spieszy. Kłus natomiast ekspresyjny, z wysoką akcją przednich kończyn. Najprzyjemniejszy jest galop - również dość krótki ale za to wyniosły. Choć Lordanos potrafi bardzo dobrze skrócić galop to jednak ma niejakie problemy z piruetami. Świetne ma natomiast dodania w kłusie i galopie. Oprócz tego umie również stęp hiszpański czym jeźdźcy zawsze chwalą się po skończonych czworobokach. Lordanos jest koniem tak łatwym w prowadzeniu, że mogą jeździć na nim nawet średniozaawansowani. Bardzo lubi pracę przy muzyce - nie znosi ciszy. Najlepiej, żeby wokół niego brzmiała muzyka albo chociaż było dość dużo koni, dużo ludzi - ogólnie żeby dużo się działo. Boi się bata. Nie wsiada się na niego z batem, bo i tak nie ma powodu. Również nie trzeba go lonżować z batem bo świetnie reaguje na głos i półparady dawane za pomocą lonży. Ogólnie rzecz biorąc to przyjemny do jazdy koń.

Sprzęt

~Filmy~
Na czworoboku

Osiągnięcia:
*I miejsce na wystawie na naj konia dresażowego u Dorci
[link widoczny dla zalogowanych]
* I miejsce w dresażu GP u Daglezji
* I miejsce w wystawie koni lusitanoskich u LoczkKka
* I miejsce w dresażu CC na Chevaux
* I miejsce (Tytuł Naj Ogiera) w wystawie ogierów 9-letnich na hipodromie Baruś
* I miejsce w wystawie ujeżdżeniowych lusitano u Nimfy
* II miejsce w dresażu klasy C u Koniary23
* II miejsce w dresażu klasy CS na konkursy-koniary
* II miejsce w wystawie na naj siwka na konkursy-konskie-i-psie
[link widoczny dla zalogowanych]
* III miejsce w wystawie ogierów dresażowych na SK Vitality
[link widoczny dla zalogowanych]
* III miejsce w wystawie na naj poze ujeżdżeniową w kat. Ogiery u Spanielki
* III miejsce w ujeżdżeniu CS u Nati
=> => => 12
0 x IV miejsce
3 x III miejsce
3 x II miejsce
6 x I miejsce

Cena stanówki / nasienia mrożonego -> 800 h / 400 h


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Paula dnia Czw 22:12, 06 Mar 2008, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paula
Administrator



Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 22:02, 12 Gru 2007    Temat postu:

Rodzaj treningu: ujeżdżeniowy
Miejsce: hala Zawodówka
Pogoda: pochmurna, + 7 C
Godzina rozpoczęcia: 10:45
Czas: ok. 1,5 h

Po śniadanku (podczas którego Alex prawie zadusił się kawą na wspomnienie wypadku z pająkiem) udałam się do małej stajni. Części koni już nie było – połowa na treningach, połowa na padokach. Przywitałam się z tymi, którzy w stajni pozostali, dając im po dwa cukierki jabłkowe. Na koniec zostawiłam sobie Lordanoska, na którego miałam zamiar właśnie wsiadać. Ogierek właśnie skubał sobie sianko. Na wyciągniętą dłoń z cukierkami zareagował oczywiście natychmiastowo :] Wróciłam do siodlarni po kuferek ze szczotkami, uwiąz i jego stajenny kantar. Założyłam ogierkowi kantar (oczywiście po uprzednim udowodnieniu mu, że kieszenie mam już puste), zapięłam uwiąz, wyprowadziłam przed boks i przywiązałam. Następnie zdjęłam z niego zimową dereczkę i zaczęłam go czyścić. Właściwie niewiele było do czyszczenia, nie licząc zasłomionego ogona i kopyt, bo jednak stanie w derce robi swoje. Czystego Lordika odwiązałam, spakowałam kuferek i udałam się z nim przed siodlarnię.
- Konie nie wchodzą. – poinformowałam go, gdy akurat wpychał tu swój siwy łepek. Porwałam jego munsztuk, siodło z popręgiem, czaprak, futerko pod siodło i wyparowałam z siodlarni do drapiącego się właśnie w tylnią nogę Siwka. Sprawnie nałożyłam mu munsztuk, szybko jednak orientując się, że gdzieś musiał mi spaść łańcuszek. Narzuciłam mu na grzbiet czapraczek, futerko i w końcu siodło. Podpięłam popręg na tyle ile się dało, bo Lordik oczywiście nadął się jak balonik. Ale miał jeszcze czas spuścić powietrze – jeszcze łańcuszek muszę znaleźć, jeszcze derkę wziąć, jeszcze ochraniacze założyć… Pozostawiłam na chwilę ogierka samego, szmyrgnęłam do siodlarni, znalazłam łańcuszek, wyjęłam z paki derkę i ochraniacze i pomaszerowałam do ogra. A ten o dziwo stał grzecznie. Założyłam mu neoprenowe ochraniaczki na cztery nogi, zapięłam łańcuszek, zarzuciłam derkę treningową, zapięłam ostrogi, złapałam w biegu jakiś ujeżdżeniowy bat i wyszliśmy przed stajnię. Tam podciągnęłam popręg zanim Lordik zdążył znowu się nadąć, a potem wsiadłam. Pojechałam z nim na Zawodówkę. Po co Vadim chciał prowadzić trening akurat tam? A cholera go wie. Pojechaliśmy z Lordkiem stępem w kierunku hali. Krzyknęłam : „uwaga” ale nikt nie odpowiedział. Zsiadłam więc, otworzyłam drzwi ale rozprężalnia była pusta. Poszłam więc zerknąć na Zawodówkę. Tam na szczęście już ktoś był. A na nieszczęście był to Alex z Codekiem, rozprężający się zapewne przed treningiem z Vadimem. Kiedy tylko Alex mnie zobaczył na jego twarzy pojawił się rozłożysty banan. Czuję, że do końca życia nie zapomni mi tego pająka… Udając jednak, że nie wiem o co chodzi wsiadłam na Lordanosa, zdjęłam derkę i zaczęłam stępować. Alex przyłączył się na chwilę.
- A wolisz samca czy samiczkę? – zapytał rozradowany. Ja miałam ochotę go udusić. Roześmiał się tylko i ruszył kłusem. Pogłaskałam ogra po szyi i nabrałam wodze. Wzięłam go na mocniejszy kontakt aktywizując go jednak łydką. Lordanos zaokrąglił się ale próbował się wieszać na ręce. Dałam mu więc kilka wyraźniejszych półparad i pojechałam z nim dwie przekątne w stępie – pierwszą w swobodnym, a drugą w wyciągniętym. W stępie zrobiłam łopatkę w prawo, po niej woltę, a z wolty trawers. Ogierek dobrze reagował na łydkę, szczególnie w trawersach – wystarczyło nieznacznie przesunąć zewnętrzną łydkę, a ogierek od razu wrzucał zad do środka. Na końcu ściany wykręciłam półwoltę, a z półwolny zrobiłam ciąg. Ćwiczenie z łopatkami, trawersami i ciągiem powtórzyłam też na drugą rękę. Po dobrze wykonanym ćwiczeniu zakłusowałam. Właściwie od razu na kontakcie wykorzystywaliśmy całą halę kręcąc masę wolt, serpentyn, a czasem bliżej nieokreślonych woltopodobnych tworów. Kiedy ogierek się rozchodził zaczęłam męczyć go pojedynczymi chodami bocznymi. Zaczęliśmy od ćwiczenia łopatka – wolta - łopatka. W prawo nie było najmniejszego problemu. W lewo właściwie też nie licząc faktu, że Lordik wyszedł nieco z ustawienia. Dalej łopatka – wolta – trawers. No i tutaj ogier nie miał żadnych problemów. On ogólnie bardzo dobrze reaguje na łydkę przesuwającą. Potem pomęczyłam go trochę na linii środkowej: wjazd, łopatka w prawo, z łopatki wolta w prawo, zmiana kierunku z woltą w lewo i na koniec łopatka w lewo. Szło znośnie choć czułam, że po wjeździe na linię środkową na początku łopatki wypadł mi zadem. Powtórzyłam to jeszcze dwa razy tym razem pilnując przede wszystkim siebie. Rozgrzewkę w kłusie zakończyłam dwoma ciągami przez całą ujeżdżalnie, które moim skromnym zdaniem były co najmniej dobre. Przeszłam na chwilę do stępa, powyciągałam go troszkę na dwóch przekątnych. Potem zakłusowałam, wjechałam na koło i na kole zaczęliśmy przejścia kłus – galop. Potem robiliśmy je też na przekątnych i prostych. Kiedy zbierałam się właśnie do ciągu w galopie z półwolty na halę wszedł Vadim.
- Wypad z czworoboku. Oboje. – zarządził.
- Chwila! – odkrzyknęliśmy oboje z Alexem jednocześnie. On kończył właśnie piruety. Vadim przysiadł na literce i obserwował nas. Dokończyłam więc ciąg, nie zmieniając po nim nogi. W kontrgalopie wykręciłam dwudziesto metrowe pół koła, a po nim zrobiłam lotną zmianę. Powtórzyłam ćwiczenie w drugą stronę, przeszłam do stępa, poklepałam ogierka i stępem wyjechałam z czworoboku do Vadima.
- Znacie jakieś programy? – zapytał.
- Jakieś czyli jakie? – pytanie Alexa.
- Jakieś CC. – odpowiedział Vadim.
- Coś tam znamy… - mruknął Alex.
- No to jedź pierwszy program, a ty – tu wskazał na mnie. – jakieś dodania porób.
Zebrałam ogierka, pojechałam za Alenem, by nie wpieprzyć mu się na wjeździe i zagalopowałam ze stępa. Galopowałam dookoła czworoboku zbierając ogra tak, by galopował jak najkrócej. Potem takiego naprężonego jak sprężynę Lordka na długiej ścianie wypuściłam i wyszło świetne dodanie. Wykręciłam w galopie małą półwoltkę tam gdzie było to możliwe i dodałam w drugą stronę. Tu trochę za mało skrócenia ale do przyjęcia. Przeszłam więc do kłusa i zaczęłam dodania w kłusie. Mniej przyjemne doznania, ale efektowne. Przeszłam na chwilę do stępa, aby Lordzik mógł chwilę odpocząć, a przy okazji popatrzyłam jak tam szło Alexowi. Vadim nie miał zbyt wielu zastrzeżeń, głównie tylko patrzył i czepiał się łopatek, a potem półpiruetów. Kiedy Alex skończył nadszedł czas na nas. Vadim wywołał Alexa na zewnątrz, by podzielić się swoimi uwagami, a ja tymczasem zagalopowałam. Skróciłam Lordka przed wjazdem i zebranym galopem wjechaliśmy na czworobok. W X zatrzymanie.
- Jeśli stoisz w X to zostanę zakonnicą. – powiedział Vadim.
- No to szykuj sutannę, czy co tam one noszą. – odpowiedziałam pewnie. Vadim wstał, poszedł na około i stanął w literze. Potem przyjrzał się i rzekł:
- Prawie metr za literą. – poczym usiadł już na tej literze i ponaglił, bym dalej jechała. Ruszyłam zebranym kłusem, w C skręciłam w lewo. Do połowy ściany łopatka.
- Dobra. – komentarz Wadima.
Dalej półwolta dziesięciometrowa, a z niej ciąg.
- A przodem to kto zacznie?
Dostawiłam więc przód. Chyba rzeczywiście zad troszkę wyprzedzał. Na drugiej ścianie znowu do połowy łopatka i znowu półwolta, i znowu ciąg. Tym razem lepszy. Nawet Vadim to przyznał. Dalej na przekątnej miał być kłus wyciągnięty. Skróciłam więc ogra na krótkiej ścianie i jeszcze w narożniku, a gdy tylko wyprowadziłam przód na przekątną dałam mu łydkę, odpuściłam rękę i Lord wytrysnął spode mnie wyrzucając nogi.
- Brak skrócenia na końcu.
W A przeszłam do stępa. Na przekątnej KR stęp wyciągnięty. Bardzo dobry. Dalej w R stęp zebrany, w M w lewo. Teraz czas na półpiruety w stępie. Skróciłam przed ćwiczeniem, zaczęłam łopatką i zaczęłam przesuwać najpierw przód potem zad. Pochwaliłam go i w drugą stronę.
- Drugi lepszy.
Tuż po drugim piruecie było zagalopowanie ze stępa. Spóźniłam się troszkę i wyszło nie w literze. W H w lewo. Od S do końca ściany galop pośredni.
- Co to było? – krzyknął Vadim. – Gdzie zebrany był? Z czego chciałaś dodać?
Skróciłam po tym „dodaniu” Na drugiej ściany przez cały czworobok ciąg w galopie. Tutaj Siwy nie miał problemów. Lotna zmiana. Potem ciąg w drugą stronę.
- Zadu więcej. Użyj tej zewnętrznej łydki!
Ciąg cudem skończony w literze, za to lotna zmiana wykonana bardzo dobrze. Dalej przekątna z trzema zmianami co cztery tępa – pfff, to akurat dla Lordanosa żaden problem. Dalej na długiej ścianie galop wyciągnięty. Tu już się przyłożyłam. Najpierw w narożniku skróciłam galop, a potem mocno dodałam.
- Noo… I teraz pojechałaś z głową. – pochwalił Vadim.
Pozostały mi jeszcze półpiruety w galopie. Ale i z tymi Siwy nie miał problemów. Troszkę spóźniłam się z decyzją o lotnej. Dalej półwolta w galopie i tuż po półwolnie zatrzymanie. Vadim wstał, podszedł do litery i powiedział:
- No, przynajmniej teraz w literze.
Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i puściłam ogrowi wodze.
- Jeszcze chcę zobaczyć kilka elementów. – uprzedził Vadim. – A teraz dawaj Alex.
Ja postępowałam ogierka podczas gdy Alex męczył Codziaka z pasażami i lotnymi. Postępowałam chwilę, a następnie nabrałam wodze.
- Najpierw galopy. – zarządził Vadim. – Po pełnym piruecie na każdą stronę, a potem dwie przekątne z lotnymi co dwa i co jeden.
Zebrałam ogierka, zagalopowałam i zaczęłam. Wjechałam na linię środkową, dodałam do połowy długości, skróciłam i kilka fouli dalej piruet. Ogier nie przestał ani jednego kroku. Pojechałam znowu w lewo, skierowałam się na przekątną i lotne co dwa tępa. Od lotnych Lordanos jest specem i walił je dokładnie tak jak chciałam. Potem znowu linia środkowa, dodanie, skrócenie i piruet w drugą stronę. Tu troszkę za duży. Pojechałam więc kawałek dalej i znowu próba. No i teraz Lordanos sam już się pilnował. No i ostatnia przekątna z lotnymi co tępo – Lordik strzelał je jak stary.
- Do stępa i pasaże.
Przeszłam do stępa gdzieś przed A i wjechałam na linię środkową. Zaczęłam od piaffu.
- Więcej łydki.
Dołożyłam troszkę ostrogi, zaczęłam robić mocniejsze półparady i jakość piaffu poprawiła się.
- Przejście do pasażu. Tylko odpuść rękę.
Spróbowałam przejść z piaffu do pasażu. Rzeczywiście trzymałam troszkę za mocno, bo ogierek nerwowo drobił kroczki. Więc jeszcze raz. Do stępa, ze stępa Piaf, a potem odpuściłam rękę i dodałam troszkę za mocną łydkę, bo ogierek wyszedł mocno w przód. Jednak szybko się odnalazłam i przytrzymałam go.
- No i teraz dobre. – pochwalił Vadim. – Z pasażu kłus wyciągnięty.
Ponieważ skończyła mi się linia środkowa musiałam pojechać jakoś inteligentniej. Jechałam pasażem po krótkiej ścianie nie wyjeżdżając narożnika i skierowałam ogra na przekątną. Myślałam, że będzie zgadywał i będzie chciał pójść przede mną, ale on czekał na moje sygnały. Wystarczyła półparadka i lekka łydeczka, a on już wyciągał ile tylko mógł.
- Dobry! – znów pochwalił Vadim. – Jeszcze chwilkę na luzie pokłusuj i daj mu spokój. Dobrze było.
Pokłusowałam Lordika, który wykorzystywał chwile beztroski i radośnie bryknął. Wypieprzyło mnie z siodła, bo akurat anglezowałam ale udało mi się wrócić. Przeszłam do stępa, zarzuciłam dereczkę i razem z Alexem postępowałam, oczywiście wcześniej dziękując Vadimowi. Chwała Bogu, że Alex odczepił się w końcu od pająków, bo w przeciwnym razie chyba bym go udusiła :] Do stajni wracaliśmy w miarę szybkim tempem, bo zaczynało kropić. Rozsiodłałam ogierka, wyczyściłam kopyta i puściłam do boksu, by się wytarzał. Lordanos od razu wiedział co robić. Wytarzał się porządnie, a potem zarżał przypominając, żebym wracając z siodlarni nie zapomniała nagrody xD Oczywiście przyniosłam mu jabłuszko, odziałam w dereczkę i udałam się do domku Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SK Cavallo - Stajnia Pauli Strona Główna -> Andaluzy, lipicany, lusitano, fryzy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin